Czy jedzenie co 3 godziny to schemat dla wszystkich?

Podjęliście konkretną decyzję. Zrzucam wagę! Od dziś! I co się dzieje….Większość z was zapewne zaplanowałaby posiłki co 3 godziny ponieważ….no właśnie. Czy ktoś z Was zna odpowiedź dlaczego akurat co trzy? Odpowiecie, bo trzeba jeść regularnie? A czy jedzenie co 4, 5 czy 6 godzin nie jest regularne? Od czego to zależy?

Przede wszystim takim głównym kryterium określającym czas między posiłkami powinno być uczucie głodu, które jest jednocześnie zapotrzebowaniem na uzupenienie energii. To tak zwane „ssanie w żołądku”. Uczucie głodu jest czymś zupełnie innym niż apetyt na jedzenie, który kieruje nas w stronę konieczność doświadczania przyjemności z jedzenia. Impulsem do spożywania posiłków powinien być waśnie głód. Zaspokajanie podążania za apetytem prowadzi do otyłości a w konsekwencji chorób dietozależnych.

 

Idealnie dobrana dieta jest dietą indywidualnie dobraną. W gabinecie dietetyka klinicznego, po przenalizowaniu badań krwi, wyników poziomu cukru i insuliny na czczo i po obciążeniu, po przeanalizowaniu wyników hormonów tarczycy i wielu innych, dietetyk jest w stanie dobrać dietę do konkretnej osoby i co bardzo ciekawe dwie osoby z np. insulionoopornością mając podobne lub takie same diety, będą chudły różnie. Nie ma dwóch identycznych organizmów, które w taki sam sposób zareagują na dietę, leki i tym podobne. Więc dlaczego mielibyśmy wszyscy jeść właśnie co 3 godziny?

Moje doświadczenie w pracy z kobietami chcącymi zrzucić nadmiar kilogramów pokazuje, że jemy za często. Jemy nawet co dwie gdziny lub jemy ciągle. Podjadanie po dwa orzeszki co 20 minut to jedzenie. To nadal dostarczanie energii. To nadal uruchamianie procesów przemiany materii. Pamiętacie z moich wykładów z Treningu Żywieniowego w Personal Pilates Studio schemat działania mechanizmu insulinowego? To jest tak, że jeśli będziemy jeść często, a do często zaliczam jedzenie co 3 godziny, hormon budujący insulina, która ma obniżyć po posiłku poziom cukru we krwi a ewentualny jego nadmiar wpakować w tkankę tłuszczową, nie zdąży się obniżyć. Spożywając kolejny posiłek, szczególnie złożony z węglowodanów prostych ale i złożonych spowoduje ponowny wzrost poziomu insuliny. Jasne, że insulina robi dobrą robotę i obniża poziom cukru we krwi ale zwróćcie uwagę co napisałam powyżej. To hormon budujący. Buduje również tkankę tłuszczową właśnie w przypadku ciągłego podjadania, jedzenia często nawet małych posiłków. Kiedy insulina ciągle krąży po naszym organizmie, tkanka tłuszczowa nie ma szansy się spalić. Nawet jeśli uruchomicie intensywne treningi. A już na pewno to nie nastąpi jeśli w takiej sytuacji jeszcze popełnicie błąd i będziecie w trakcie lub po treningu pić słodkie napoje energetyczne słodzone nie tylko cukrem ale syropem glukozowo-fruktowym i aspartamem czy innym słodzikiem. Być może tu leży wasz problem?

 

Przeanalizujcie swój jadłospis, godziny posiłków, godziny picia kawy, herbaty, soków itp. Żeby móc bez większego wysiłku spalać, insulina musi mieć szansę opaść. Tylko w takich warunkach przeciwstawny hormon – glukagon –  może się uruchomić, a jest on odpowiedziany za, mówiąc prosto, spalanie tkanki tłuszczowej czy może raczej jej nie „budowanie”. Żeby taki mechanizm miał miejsce w naszym organizmie musi minąć od 4 do 6 godzin pomiędzy posiłkami. Przy czym pomiędzy pijemy tylko wodę. Nie pijemy niczego co ma smak. No niestety, kawa też ma smak nawet jeśli jest bez cukru. Przykra wiadomość, ale prawdziwa. To tak po krótce nie specjalistycznym językiem o trudnych proceasach w naszycm organizmie.

Powyższe informacje są bardzo ważne szczególnie dla osób które mają na czczo podwyższony poziom insuliny. To oznacza, że na „dzień dobry” taka osoba ma problem ze spalaniem tkanki tłuszczowej. Jeśli do tego zje na śniadanie węglowodany – ach ta słynna owsianka z owocami i orzechami na mleku!!! (węgle,węgle,węgle,węgle), to jest to lekki dramat. Taka osoba z podwyższoną insuliną , po takim śniadaniu podwyższy sobie poziom cukru we krwi ponownie , proces „insulinowy” znowu nastąpi, poziom insuliny nie zdąży spaść (a był już na czczo powyższony) a my już po trzech godzinach lub szybciej coś jemy, pijemy…rozumiecie teraz?

 

Sama nauczyłam się jeść rzadziej. Jem najczęściej co 4 godziny ale zdarza się, ze co 5 godzin i jest to zbilansowany posiłek i ….bywam mniej godna niż po jedzeniu co trzy godziny. Czasem, niestety, takie dni mi się zdarzają. Spróbujcie. A najlepiej zróbcie badania i zobaczcie jak to jest tu was.

 

Jeszcze jedna kontrowersyjna sprawa. Osoby z cukrzycą czy insulinoopornością jedząc często robią sobie również to o czym napisałam powyżej. Wniosek wydaje się być oczywisty. Pozostawiam to jednak Tobie i Twojemu lekarzowi do oceny, do zbadania. Ja byłam insulinooporna, przez lata jadam co trzy godziny i zaczynałam dzień od owsianki bo takie były zalecenia. Dzięki wiedzy którą zdobyłam wiele zmieniłam w swoim jadłospisie i wiele w jadłospisach moich zaangażowanych i otwartych na zmiany podpopiecznych.

Dobrze jest jeść rzadziej co 4 czy 5 godzin dobrze zbilansowanie posiłki. W zależności o której wstajesz zmieścisz 4 lub 3 posiłki w ciągu dnia. To jest ok. A ile czasu zaoszczędzisz na gotowaniu, na myśleniu co tu za chwilę zjeść. Możesz się spokojnie w te 5 godzin zająć pracą, spędzić czas z dzieckiem, pouczyć się lub poczytać z litrem ciepłej wody w ręce (ta woda do wpicia przez te 5 wolnych od posiłku godzin 🙂

 

Trzymam kciuki za zmiany. Powodzenia.
Ania Podsiedlik
Trener odżywiania osób zdrowych i aktywnych/dypomowany nauczyciel metody Pilatesa Body Control Pilates/Założycielka Personal Pilates Studio/jedna z 16 sportowców międzynarodowego teamu Phytosport Arbonne